Mistrz Twardowski





Pozbierał wszystko, czego potrzebował do obrzędu wywołania ducha, wziął laskę, zwitek pergaminu, księgę, pudełko jakieś pod pachę i, owinąwszy się szeroką opończą,
rozkazał Maćkowi pozostać, a sam wyszedł z dworzaninem.
Noc już była i ciemności na ulicach miasta, noc jesienna, czarna, bo chmury wisiały między niebem i ziemią, a wiatr, który je poganiał leniwo, szumiał tylko w górze, nie dając
się czuć na ulicach osłonionych wysokiemi kamienicami.
Pusto było wszędzie, psy tylko pod wrotami gospód wyły, a niekiedy z golarni, z winiarni, z szynkowni mimo zakazu ukazywały się błyszczące przez okiennice światełka gasnące,
dochodziły przytłumione pijanych głosy.
Czasem na wązkiej gdzie uliczce zabrzęczała po ziemi wlokąca się szabla, psy obudzone naszczekiwały, ginęły ich głosy w oddaleniu i znów tylko wiatr szumiał.
Przed idącymi mało co widać było drogi; wskazywały ją tylko z obu stron ulicy bielejące na tle czarnem nocy wysokie kamienice o spiczastych czołach.
Trzeba było zaiste dobrze znad Kraków, aby nie zbłądzić.
Lecz mistrzowi i dworzaninowi wszystko wskazywało drogę: umieli rozeznać ją po kształcie domostw, niewyraźnie się rysującym przed nimi, po murach kościołów i dzwonnic, po
załomach i zakrętach.
W milczeniu szli oni ku zamkowi. Dworzanin miał z sobą.
klucz od furty pobocznej, ktorą, się wchodziło na odosobniony podwórzec, z podwórca na galerye wsparte na wysmukłych gotyckich słupach, a niemi do królewskich komnat przez
korytarze trafić było można.
Gdy tam weszli, nikogo nie było w dziedzińcu, nie ukazało im się nawet żadne światło, i w jednem tylko oknie zamku migała lampa przez czerwoną, zasłonę.
Po wschodach dostali się na galerye, a z niej weszli w korytarz, którym dworzanin do wielkiej białej izby mistrza wprowadził, torując mu drogę.
Komnata, do której weszli, nie odznaczała się ozdobami, była czysta lecz skromna, dokoła otaczały ją dębowe ławy do muru przyparte, na środku stał wielki stół dębowy, na
krzyżowych nogach, w kącie piec niemały także.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 Nastepna>>